Strona:PL A Daudet Jack.djvu/630

Ta strona została skorygowana.

drzwi, gdyż i na szybach poustawiane były różnego rodzaju malowane szpargały. Budkę tę zajmowała stara, bardzo stara kobieta, pełna pretensyi i brudna, która przepędzała czas robiąc stroiki z kolorowemi wstążkami, te ubranka, jakie można widzieć w dziwacznych strojach prababek. Zdawało się, że pani Lévêque znała czasy lepsze i że za pierwszego Cesarstwa, jej ojciec był znaczną osobistością, jakimś woźnym na dworze czy też pałacowym odźwiernym.
— Jestem wnuczką księcia Gdańskiego....mówiła do Idy wyniośle. Należała ona do tych starych popleczników rzeczy minionych, jakich można spotkać tylko w cudacznych dzielnicach miasta, gdzie codziennie wyrzuca ich Paryż ze swego ustawicznego napływu. Podobna do zakurzonego wnętrza swojego sklepu, do swoich książek z materyalnemi grzbietami, zdefektowanych lub podartych, w rozmowie świeciła spłowiałymi romantycznymi blaskami. Czar tego magicznego panowania, którego tylko koniec widziała, pozostawił w jej oczach jakieś oślepienie, a gdy mówiła „panowie marszałkowie” zdawały się defilować przed nią kity piór, hafty, sprzączki, kapelusze z białemi gronostajami. Anekdoty o Józefinie, wyrażenia marszałkowej Léfévre! Najlepiej i najczęściej opowiadała pani Lévêque historyę pożaru ambasady austryackiej w nocy, podczas sławnego balu, który wydawała księżna Schwartzenberg. Całe jej życie pozostało rozja-