Strona:PL A Daudet Jack.djvu/631

Ta strona została skorygowana.

śnione światłem tego głośnego pożaru, w jego płomieniach widziała błyszczących marszałków, damy z wysokimi stanami, wydekoltowane, uczesane à la Titus lub po grecku, i cesarza w zielonem ubraniu, w białych spodniach, niosącego na ręku przez płonący ogród, panią Schwartzenberg zemdloną. Ida ze swoją manją szlachecką bawiła się dobrze tą starą waryatką. I podczas kiedy siedziała w tej ciemnej budzie, kiedy jej dźwięczały nazwy książąt, markizów, jak u tandeciarza, który przebiera starą miedź lub potłuczone cacka, wchodził jaki rzemieślnik, kupował dziennik za su, lub kobieta prosta, zaciekawiona dalszym ciągiem jakiego zadziwiającego felietonu, przychodziła się dowiedzieć, czy zeszyt wyszedł, płaciła dwa su, pozbywając się tabaki, jeżeli była stara, lub wiązki rzodkwi ze swojego śniadania, jeśli była młoda, ażeby pochłonąć awantury Bossu lub Monte-Christa z całą wygłodniałą chęcią czytania romansów, które naród paryzki lubi. Na nieszczęście, pani Lévêque miała wnuków u krawca na przedmieściu Saint-Germain, „krawca szlachty” — jak go zwała — który zapraszał ją na obiad co dwa tygodnie. Wtedy dla przepędzenia niedzieli pozostawała dla pani de Barancy tylko stara biblioteka pani Lévêque, cały ładunek porozrywanych egzemplarzy, zmiętych, zbrudzonych, zachowywujących na swoich kartkach, które zaledwie dyszały ślady chleba lub tłuste plamy, dowody czytania przy jedzeniu,