Strona:PL A Daudet Jack.djvu/632

Ta strona została skorygowana.

Książki te zdradzały próżniactwo dziewcząt, włóczęgostwo rzemieślników, a nawet pretensye literackie, gdyż na wielu z nich były na marginesach dopiski ołówkiem, uwagi dziwaczne.

Ida, siedząc przy oknie, pochylona i osłabiona, czytała romanse aż do zawrotu głowy. Czytała, ażeby uniknąć rozmyślań i żalu. Wykolejoną, w tym wielkim wyrobniczym domu, okna pracujących, jakie miała przed sobą, nie pobudzały, jak jej syna, do odwagi, do jakiejkolwiek pracy, lecz ogarniało ją coraz większe zaniedbanie i gorzkie zniechęcenie. Zawsze smutna kobieta, która bez odpoczynku szyła przy oknie, biedna stara, która mówiła: „osoby będące na wsi w tej porze....” powiększała jej nudy swoją niemą lub słowną skargą, Czystość nieba, ciepło lata po nad temi wszystkiemi zmartwieniami, wydawały jej się czarniejsze, równie jak samotność niedzieli, kiedy słychać było tylko dzwon nieszporów, złączony ze świegotaniem jaskółek, ciężyła jej w tej ciszy i spokoju. Przypominała sobie, swoje spacery, przejażdżki powozem, wycieczki na wieś, ozłocone żalem jak zachodząoem słońcem. Lecz lata spędzone w Etiolles, bliższe, raniły ją najboleśniej. Och! jakież to było cudowne życie, wesołe obiady, krzyki przyjeżdżających, w późną noc siedzenia na włoskim tarasie, a On, oparty o słup, z podniesionem czołem, z wyciągniętą ręką, deklamował przy blasku księżyca:

Ja wierzę w miłość jak w Boga.