Strona:PL A Daudet Jack.djvu/64

Ta strona została skorygowana.

pudła od reumatyzmu, otoczonego do połowy muru złowrogim zielonym pasem, jak gdyby odgraniczającym zanurzoną w wodzie część okrętu.
Sypialnia ta przez cały rok była zawsze wilgotna, z tą tylko różnicą, iż stosownie do pory wilgoć bywała zimna lub gorąca. Latem pudło to bez powietrza, rozpalone skutkiem szklannego sufitu, wśród świeżości nocnej wydychało cały swój upał dzienny i jak łaźnia napełniało się parą, wychodzącą ze wszystkich kamiennych rozpadlin.
Nadto, liczne zwierzątka żyjące w sąsiednim starym bluszczu, ściągnięte światłem szyb, wsuwały się przez najmniejszą szczelinę, fruwały lub czołgały się ze szmerem i szelestem po suficie, w końcu spadały ciężko na łóżko, nęcone białością prześcieradeł. W zimie wilgoć nie tyle dawała się czuć. Mróz spadał z nieba z światłem gwiazd, wychodził z ziemi przez szpary i cienką podłogę; można się jednak było otulić kołdrami, skurczyć kolana aż do brody i rozgrzać się w parę godzin.
Moronvala ojcowskie oko zrozumiało zaraz, na co przeznaczyć ten rodzaj bezużytecznej szopy, opuszczonej wśród kupy śmieci, okrytej czarną barwą od deszczów i paryzkiego dymu, jaką prędko pokrywają się opustoszałe budynki.
— To będzie sypialnia — rzekł mulat bez wahania.
— Może trochę za wilgotna... — wtrąciła zwolna pani Moronval.