Strona:PL A Daudet Jack.djvu/644

Ta strona została skorygowana.

sama siebie szanowała; dla tego nic jej nie mówił. Tylko ta pierwsza przestroga niebezpieczeństwa sprowadziła w jego umysł wszystkie męczarnie zazdrości istot, które się obawiają zdrady. Doszedł do tego, że wychodząc, szpiegował wyraz jej twarzy, a wracając — uśmiech. Obawiał się dla niej tego rozgorączkowania, tego marzycielstwa, w jakie samotność strąca kobiety bezczynne. A niebyło środka strzedz jej. To była jego matka. Nie mógł nikomu powierzyć nieufności, jaką w nim wzbudzała. Chociaż Ida, od czasu listu Argentona, zajęła się mężniej gospodarstwem, trudniła się domem, przyrządzała dla syna obiad, a nawet wyciągnęła porzuconą w zapomnieniu książkę rachunkową. Jack ciągle nie dowierzał. Znał on historyę oszukiwanych mężów, których czujność osłaniają troskliwością, drobiazgową delikatnością, i którzy mogą poznać datę swojej niedoli po wszystkich oznakach niewyrażonej zgryzoty. Wracając raz z pracowni, zdawało mu się, iż na zakręcie ulicy Panoyaux widział Hirscha z Labassindrem, idących pod rękę. Co oni mogli mieć za interes w tym odległym kwartale, tak odległym od Przeglądu i wybrzeża Augustyanów?
— Był kto tutaj?.... zapytał odźwiernego, a ze sposobu odpowiedzi, poznał, że go oszukują, że jest jakiś spisek utworzony przeciwko niemu. W następną niedzielę, wróciwszy z Etiolles, zastał matkę tak zatopioną w czytaniu, że nawet