nie słyszała jego wejścia. Oddawna przyzwyczajony do jej namiętności czytania romansów, byłby nawet na to nie zwrócił uwagi; lecz Ida zbyt pośpiesznie ukryła broszurę, którą otwartą trzymała na kolanach.
— Przestraszyłeś mnie.... rzekła jednocześnie, przesadzając umyślnie swoje zmięszanie, ażeby odwrócić uwagę Jacka.
— Coś ty, mamo, takiego czytała?
— O! nic, głupstwa.... Jakże się mają nasi przyjaciele, doktór, Cecylia? Czyś uściskał tę drogą małą odemnie?
Lecz w miarę jak mówiła, czerwoność pokrywała jej czoło pod delikatną i przezroczystą skórą; gdyż jedną z własności tej dziecięcej natury było to, że narazie prędko kłamała, lecz kłamała niezręcznie. Zmięszana utkwionym w nią wzrokiem, została podrażniona:
— Chcesz wiedzieć, co czytałam?... Masz, zobacz.
Poznał satynową okładkę Przeglądu, który pierwszy raz czytał w izbie palaczów na Cydnusie, tylko że teraz ów organ był znacznie cieńszy, zmniejszony o połowę, drukowany na gorszym papierze, wyglądał na te pospolite dzienniki, za które się nie płaci. Zresztą, miał tę samą śmieszną przesadę, tytuły szumne a puste, majaczenia społeczne, śmieszne rozprawy i poetyczne kwilenia. Jack nie otworzyłby nawet tego dziwacznego zbioru, gdyby jego uwagi nie zwrócił następujący tytuł jako treść główna:
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/645
Ta strona została skorygowana.