Strona:PL A Daudet Jack.djvu/649

Ta strona została skorygowana.

dy zdrowie nie dotrzymuje, kiedy zażądawszy głośno „czystej piołunówki”, trzeba powiedzieć cichutko do garsona: „Dużo gumy”, to już są pozy nie bardzo heroiczne. Po takiem kilkodniowem życiu, Argenton na tem skończył, że sobie popsuł żołądek. „Ataki” nastawały częściej, a nieobecność Karoliny dawała się uczuć boleśnie. Któraż inna kobieta chciałaby znosić jego bezustanne narzekania, pilnować godziny, kiedy należy zażyć proszki i ziółka, podawać mu je ze czcią Fagona, leczącego wielkiego króla? Wróciły się śmieszności chorego. Obawiał się pozostać sam i zawsze zatrzymywał kogoś; Hirsch lub ktoś drugi sypiał w nocy na sofie. Wieczory wydawały się posępne, gdyż otoczony był kurzem, nieładem, czego wszystkie kobiety, nawet głupia Ida, umieją uniknąć w około siebie. Ogień nie ogrzewał, lampa nie chciała się palić, przeciąg dął we drzwi; dotknięty więc w swoim egoizmie, w swojej najczulszej strunie, Argenton szczerze żałował swojej towarzyszki. Stał się prawdziwie nieszczęśliwym, takim, jakim chciał się okazać. Wtedy, ażeby się rozerwać, postanowił wyjechać; lecz podróż mu się nie powiodła, o ile można sądzić z jego lamentującej korespondencyi.
— „Biedny Argenton pisał do mnie list rozdzierający...” mówili pomiędzy sobą Chybieni, przybierając minę smutną i zarazem zadowoloną. On do nich wszystkich pisał, te „rozdzierające listy”. Nimi zastępował „okrutne słowa”. W oddaleniu