zarówno jak z blizka stała myśl go gryzła: „Ta kobieta obchodzi się bezemnie, jest szczęśliwą ze swoim synem. Syn jest dla niej wszystkiem”. Myśl ta oburzała go.
— Napisz o tem poemat, rzekł do niego Moronva], widząc go równie strapionym po powrocie, jak przy wyjeździe.... To ci ulgę przyniesie.
Natychmiast wziął się do dzieła, a wiersze następowały po sobie według systematu pracy od dawna przez poetę przyjętego bez przekreślań, tak że wkrótce skomponował prolog Rozłączenie. Na nieszczęście utwór ten zamiast go uspokoić, jeszcze bardziej podrażnił. Ponieważ potrzebował wzbić się, wyobraził sobie Karolinę idealną, piękniejszą, więcej seraficzną jak ta, wzniósł ją po nad ziemię, na całą wysokość swego mozolnego natchnienia. Odtąd rozłączenie stało się dla niego nieznośnem. Jak tylko wydrukowano w Przeglądzie prolog poematu, Hirsch i Labassindre mieli polecone, ażeby odnieśli jeden egzemplarz na ulicę Panoyaux. Po zarzuceniu tej wędki, widząc, że stanowczo nie może żyć bez Loloty, Argenton postanowił działać sztucznie. Ufryzował się, wypomadował, wywoskował się po węgiersku wziął fiakr, który miał na niego czekać przed domem, i pojechał na ulicę Panoyaux o drugiej po południu, wtedy kiedy kobiety są same, a ze wszystkich fabryk kłęby czarnego dymu wznoszą się do nieba. Towarzyszący mu Moronval wysiadł, rozmówił się z odźwiernym, potem wróciwszy, rzekł:
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/650
Ta strona została skorygowana.