lecz nie mogę. Znałem w dzieciństwie pewnego biednego murzynka, który zawsze mówił: „Gdyby świat nie miał oddechu, świat by się zadusił”. Nigdy nie rozumiałem tak dobrze tych słów jak dzisiaj. Zdaje mi się, że gdybym do was nie napisał tego listu, gdybym nie przesłał ku wam tego wielkiego westchnienia, jakie mam na sercu, nie mógłbym oddychać i żyć. Nie miałem nawet odwagi czekać do niedzieli. To było zbyt daleko; a zresztą, w obec Cecylii nie śmiałbym mówić..... Opowiadałem panu o rozprawie, jaką miałem z tym człowiekiem. Od tego dnia widziałem, że moja matka jest tak smutną, co tylko robiła, wydawało mi się tak nad jej siły, że postanowiłem zmienić mieszkanie, ażeby rozerwać i przesiedlić jej zmartwienie. Wiedziałem, że rozpoczęła się walka i że jeżeli zechcę ją wygrać, zatrzymać matkę przy sobie, muszę użyć wszelkich środków, wszelkich możliwych wybiegów. Nasza ulica, nasz dom niepodobały jej się. Trzeba było czegoś weselszego, coby zapobiegło jej tęsknocie za ulicą Augustyanów. Nająłem więc w Charonne, na ulicy Lilas, w głębi ogrodu, trzy małe pokoiczki świeżo odnowione, nowym papierem wybite, które staranniej umeblowałem, przystroiłem. Cały mój mały zasób — daruj mi, że piszę te szczegóły, lecz przysiągłem sobie wszystko zawsze wam mówić, cała oszczędność, jaką przez dziesięć miesięcy zebrałem na moje wpisy i egzamina, o których mnie pan uprzedziłeś, wszystko poszło. Be-
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/656
Ta strona została skorygowana.