Strona:PL A Daudet Jack.djvu/657

Ta strona została skorygowana.

lizaryusz z żoną pomagali przy tem osiedleniu się, również i poczciwa Zenaida, mieszkająca z ojcem na tej samej ulicy; na nich liczyłem, że rozweselą moją biedną matkę. Wszystko to robiliśmy tajemnie, miała to być prawdziwa niespodzianka zakochanego, gdyż w tej nowej walce musiałem zwyciężać mojego nieprzyjaciela, mojego rywala, na jego własnym gruncie. Doprawdy, zdawało mi się, że jej tam będzie bardzo dobrze. Kończące się przedmieście spokojne jest jak wiejska ulica, drzewa przewyższają mury, pianie, kogutów przenikające ściany, sądziłem, że wszystko to ją oczaruje, i choć cokolwiek zastąpi jej to wiejskie życie, którego tak żałowała.
Nareszcie wczoraj wieczorem dom był gotów na jej przyjęcie. Belizaryusz miał jej powiedzieć, że czekam na nią u Roudica i przyprowadzić ją na obiad. Wyprzedziłem ich, uradowany jak dziecko, obiegałem gorączkowo nasze małe błyszczące czystością mieszkanko, ozdobione u wszystkich okien jasnemi firankami i dużemi różanemi bukietami na kominku. Ponieważ wieczór był nieco chłodny, rozpaliłem ogień, co dodało pokojom świeżego powietrza. I uwierzysz pan? Wpośród mojego ukontentowania nagle przejęło mnie jakieś złowrogie przeczucie, tak żywe i nagle jak iskra elektryczna: „Ona nie przybędzie!” Napróżno wmawiałem w siebie, żem szalony, przygotowywałem dla niej krzesło, nakrycie, nasłuchiwałem jej kroków na uciszonej ulicy, przebiegałem