Strona:PL A Daudet Jack.djvu/659

Ta strona została skorygowana.

koju. Dom wydawał mi się zbyt smutny, smutny jak po umarłej; gdyż podług mnie matka moja już tam mieszkała. Odjechałem, pozostawiwszy i ogień, ażeby spopielał, a z moich różanych bukietów, ażeby opadły liście na marmur z cichym szmerem. Dom wynająłem na dwa lata, i zatrzymam go do terminu kontraktu z tym przesądem, z jakim zachowujemy długo otwartą klatkę, z której jakiś ulubiony ptaszek wyleciał. Jeżeli matka wróci, zamieszkamy go. Lecz gdy nie wróci, nigdy nie będę w nim mieszkał. Samotność moja byłaby smutną żałobą. A teraz, kiedy już panu wszystko wypowiedziałem, czy potrzebuję mówić, że list ten jest do pana, tylko do pana, że Cecylia nie powinna go czytać? Zbyt bym się wstydził. Zdaje mi się, że jakaś hańba trysłaby z jej oczów na mnie, na czystość mojej miłości. Możeby mnie przestała kochać Ach! mój przyjacielu, coby się zemną stało, gdyby na mnie spadło takie nieszczęście? Ona mi tylko pozostała. Jej miłość wiąże mnie ze wszystkiem, i w największej rozpaczy, kiedy pozostałem sam wobec ironii tego pustego domu, jednę tylko myśl miałem, jeden okrzyk: „Cecylia....” Gdyby i ona mnie opuściła.... Niestety! zdrada ukochanych osób ma w sobie to okrucieństwo, że przenika serce obawą innej zdrady Lecz po co o tem myślę? Mam jej przyrzeczenie, słowo, a Cecylia nigdy nie skłamała.”