Strona:PL A Daudet Jack.djvu/668

Ta strona została skorygowana.

— Nie, panie Rivals, pan wiesz dobrze, Cecylia niema kaprysów..... Byłoby to zbyt okropne przeszyć nożem serce dla kaprysu.... Lecz nie. Pewny jestem, że długo rozmyślała się, nim zrobiła to postanowienie, i że ją to nie mało kosztowało. Ona wiedziała, czem była jej miłość w mojem życiu, i że wyrywając ją, całe moje życie wraz z nią złamała. A jeżeli tak zrobiła, to znaczy, że uważała za obowiązek tak postąpić. Powinienem się był tego spodziewać. Czyż tak wielkie szczęście było możliwem dla mnie! Gdybyś pan wiedział, ile razy ja sobie mówiłem: to zbyt piękne, z tego nic nie będzie..... Otóż rzeczywiście nic z tego nie będzie. Widzisz pan....
Siłą woli powstrzymał łkanie, które go dusiło. Podniósł się z trudnością. Rivals wziął go za ręce:
— Przebacz mi, moje biedne dziecko.... To ja jestem winien temu wszystkiemu. Lecz myślałem, że was uszczęśliwię.
— Nie, panie Rivals, nie obwiniam pana. To, co się stało, stać się musiało. Cecylia zbyt jest wyższą odemnie, ażeby mnie mogła kochać. Litość, jaką w niej wzbudzałem, mogła jej sprawić na chwilę złudzenie, dobre serce ją zbłąkało. Teraz widzi jaśniej, a odległość, jaka nas dzieli, przeraża ją. Bądź co bądź, słuchaj pan dobrze, mój drogi przyjacielu, i powtórz jej odemnie. Jakkolwiek jest ciężki cios, który mi zadała, jest rzecz jedna, dla której nigdy do niej nie będę miał urazy....