Strona:PL A Daudet Jack.djvu/669

Ta strona została skorygowana.

To mówiąc, wskazał na pola, niebo, cały widnokrąg.
Przeszłego roku, w dniu podobnym, uczułem, że pokochałem Cecylię, myślałem, że ona będzie mnie mogła kochać, i rozpocząłem najszczęśliwszy, jedynie szczęśliwy okres w mojem życiu, rok pełny, nieporównany, na który gdy teraz patrzę, zdaje mi się, że on stanowi całe moje życie. Urodziłem się tego dnia, dziś umieram. Lecz tę błogosławioną epokę, to zapomnienie nieszczęsnego losu, jakiego doznałem, Cecylii i panu zawdzięczam. Nie zapomnę go nigdy.
Zwolna wydobył swoje ręce z drżącego uścisku doktora.
— Odjeżdżasz Jacku?... nie zjesz ze mną śniadania?
— Nie, dziękuję, panie Rivals....Byłbym zbyt smutnym biesiadnikiem.
Przeszedł przez ogród krokiem pewnym, i oddalił się szybko, nie odwróciwszy głowy. Gdyby się był obejrzał, dostrzegłby na górze, na pierwszem piętrze, za białą podniesioną firanką, swoją ukochaną, również bladą, równie jak on drżącą, która płakała wyciągając ręce, lecz nie myślała go powstrzymać. Następne dnie u Rivalów były bardzo smutne. Mały domek, weselszy i ożywiony od jakiegoś czasu, przybrał swoją ponurą, dawniejszą powierzchowność, stał się nawet jeszcze bardziej ponurym po znikniętej wesołości. Doktór, bardzo zgnębiony, śledził swoją wnuczkę, jej sa-