Strona:PL A Daudet Jack.djvu/683

Ta strona została skorygowana.

część bardzo dramatyczną. W ostatnim śpiewie Argenton przypuszczał, że droga nieobecna, wróciwszy do swego kochanka, umierała z cierpień, których doznała zdala od niego. Poeta zamykał jej oczy, przysięgając wieczną miłość:

Wraz z tobą złożyłem w tym grobie
Najlepszą cząstkę mojej istności,
Mojego płaczu i mojej miłości.

Tak on mówił. A była tak wzruszająca, ta wielkość duszy człowieka, który chciał zapomnieć, i okropny los tego nieszczęśliwego stworzenia, że, słuchając słów tych, wszyscy łkali, a Karolina więcej niż wszyscy; gdyż ostatecznie ona to tam właśnie czuwała, a takie rzeczy więcej nas samych rozczulają, aniżeli innych.
Nagle w ustępie patetycznym, kiedy Argenton wodził zadowolonym wzrokiem po zgromadzeniu, drzwi salonu otwarły się szybko, a służąca z rozpuszczonemi wstążkami, jedna z tych poufnych służących, jakie się spotyka u tego rodzaju kobiet, weszła do salonu z miną przerażoną i krzyknęła na swoją panią:
— Pani.... pani....
Wstała:
— Cóż znowu?.... Cóż takiego?....
— Jest tam człowiek....
— Człowiek?
— Tak jest, człowiek o złej minie i bardzo brzydki, który chce się rozmówić z panią. Powiedziałam mu, że pani niema, że nie można się wi-