Strona:PL A Daudet Jack.djvu/702

Ta strona została skorygowana.

rowe, wszystko to było tam wraz ze swemi zębatemi kołami, hakami, walcami; wszystko wydawało ogłaszający stukot jak młoty w kuźni. Jack, drżąc cały, decyduje się przejść pomiędzy niemi; zostuje zaczepiony, rozszarpany; porwane kawałki ciała unoszą się wraz z kawałkami bluzy robotniczej, nogi jego spalone wielkiemi sztabami topiącego się żelaza, a całe jego ciało pokryte palącym się żarem, którego gorąco przenika mu aż do piersi. Jakiejże to strasznej walki potrzeba, ażeby wyjść ztamtąd, ażeby się schronić do lasu Sénard, którego polanka jest na końcu tej przeklętej drogi.... Aż oto, pod świeżemi konarami drzew Jack staje się malcem. Ma lat dziewięć, powraca z jednej ze swych pięknych wycieczek wraz z gajowym, ale tam w rogu jakiejś alei czycha na niego stara Salé z sierpem w garści, siedząc na wiązce drzewa. Chce uciekać; stara puszcza się za nim, ściga go po przez las niezmierny, tak ponury teraz, teraz, kiedy noc wchodzi pod drzewa. On biegnie.... Stara idzie prędzej od niego. Słyszy zbliżające się jej kroki, słyszy szelest jej wiązki w zagaju i oddech gorący, przerywany.... Chwyta go nakoniec, walczy z nim, przewraca go, a potem całym ciężarem przywala pierś dziecka, którą zgniata swoim kolczatym chrustem.... Jack obudził się i porwał. Poznał wielką salę oświetloną lampami nocnemi, poznał łóżka uszeregowane, oddechy przytłumione i kaszel przerywający milczenie. A więc już nie śnił, a je-