Zresztą wolał zamiatać, niż uczyć się czytać.
Mały król więc zamiatał i froterował z zapałem i szczególną wytrwałością, o czem można się było przekonać ze ślniącego salonu Moronvala. Nie złagodziło to jednak dzikiego humoru mulata; nie mógł on przebaczyć dziecku zawodu, którego ono było mimowolną przyczyną.
Daremnie Madu starał się opustoszałemu mieszkaniu nadać połysk czystości; daremnie patrzał na swego pana pieszczotliwemi oczami, z drżącą pokorą uległego psa — najczęściej dostawał w nagrodę kułak.
— Zawsze niezadowolniony!... zawsze niezadowolniony!... mówił murzynek z wyrazem rozpaczy. I zdawało mu się, że paryzkie niebo stało się czarniejsze, deszcz częstszy, śnieg obfitszy i zimniejszy.
O Keriko, tak kochająca i dumna ciotko Keriko, gdzież jesteś? Przyjdź i zobacz, co robią z małym królem, jak surowo z nim się obchodzą, jak źle go żywią, ubierają w łachmany, bez litości dla zziębniętego ciała. Jedno tylko ma teraz czyste ubranie, liberyę, czerwony kaftan, kamizelkę w pasy i czapkę z galonem. Obecnie, towarzysząc dyrektorowi, nie idzie obok niego jak równy, lecz po za nim o dziesięć kroków. A to jeszcze przykrość nienajwiększa. Z przedpokoju przeszedł do kuchni, a ztamtąd, kiedy spostrzeżono jego uczciwość i spryt, zaczęto go posyłać z wielkim koszem na targ po prowianty.
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/84
Ta strona została skorygowana.