Strona:PL A Daudet Jack.djvu/88

Ta strona została skorygowana.

— Bo Ojciec w kiju powiedzieć do pani Moronval, że twoja mama kokotka.
— To zabawne... Mama kokotka... Źle słyszałeś... pan... Mama kokotka!
Na tę myśl, że jego matka była kurą z piórami, skrzydłami i łapkami, Jack zaczął się śmiać na całe gardło, w czem mu dopomagał Madu, sam nie wiedząc dla czego.
Wesołość ta wkrótce rozproszyła posępne wrażenie opowiadanych zdarzeń, i obaj biedni, opuszczeni malcy, zwierzywszy sobie nawzajem swoją biedę, słodko zasnęli zlekko otwartemi i uśmiechniętemi jeszcze ustami, na których regularny oddech snu zaczął wygrywać wesoło zmięszane tony.

IV.
Posiedzenie literackie w gimnazjum Moronvala.

Dzieci, jak dorośli ludzie: cudze doświadczenie nie służy im za przestrogę.
Jack był przerażony historyą Madu-Ghezo, lecz zostało mu po niej wspomnienie drobne, bezbarwne, jak po ogromnej burzy lub krwawej bitwie, w panoramie widzianej. Pierwsze miesiące pobytu w gimnazyum były tak szczęśliwe, wszyscy byli tak usłużni i czuli, iż Barancy zapomniał, że nieszczęścia Madu miały tenże sam świetny początek.