sła na nogach a drzewa na korzeniach, że wszystkie ich obrazy przypominały widok trzęsienia ziemi lub wnętrza okrętu podczas burzy. Byli artyści muzyczni, wynalazcy pośrednich klawiszów, uczeni w rodzaju doktora Hirscha z głowami podobnemi do zapchanego starzyzną lamusu, w którym jest wszystko, — lecz niczego znaleźć nie można, bo wszystkie przedmioty pomięszane, opylone, potłuszczone, niezdatne do żadnego użytku.
Ludzie ci wzbudzali smutek i politowanie, a jeżeli ich bezrozumne pretensye, tak bujne jak i fryzury, jeżeli ich duma i manie pobudzały do śmiechu, nędza tak wyraźnie odbijała się na ich wyszarzanej powierzchowności, że mimowolnie trzeba było rozrzewnić się gorączkowym blaskiem tych upojonych złudzeniami oczu, widokiem tych spustoszonych twarzy, na których wszystkie rozwiane marzenia i zamarłe nadzieje upadając zostawiły swoje ślady.
Obok nich byli i tacy, którym sztuka wydała się zbyt przykrą, zbyt oschłą, bezpłodną, i dla tego wzięli się do zawodów niestosownych, niezgodnych z naturą ich umysłu. I tak liryczny poeta utrzymywał bióro stręczeń służby męzkiej, snycerz był komisantem od szampańskiego wina, a skrzypek pracował w fabryce gazu. Innych, pośledniejszych żywiły żony, utrzymujące swoją pracą genialne próżniactwo mężów. Przyszły one wraz z nimi. Biedne te towarzyszki Chybionych, nosiły na swych mężnych i zwiędłych twarzach koszt utrzymania
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/98
Ta strona została skorygowana.