W kilka dni Rajmund Vilmort znalazł sposobność przedstawienia się Varades’owi. Ułatwił mu to przemysłowiec, który z tym ostatnim miewał częste stosunki. Rajmund, dzięki swemu nowemu stanowisku, jako przyjaciel i powiernik giełdowego ajenta, mógł nawet być Varades’owi użyteczny. Wkrótce zrobili plan wspólnych interesów i zapoznali się dokładnie z tą. dziwną, spekalacyją, polegającą nietylko na umiejętności samego kupna papierów na giełdzie, ale i na sprzedaży w razie podniesienia się ich wartości i na przewidzeniu zmian, jakim ta uledz może. Rajmund posiadał wszelkie przymioty do giełdowych spekulacyj niezbędne: przezorność, bystrość i zimną krew. To też umiał niedługo podobać się kilku wpływowym osobom. Varades zrozumiał wlot korzyść, jaką z tej przyjaźni mógł wyciągnąć. Zaprosił go na obiad. Rajmund przedstawił mu się jak człowiek uprzejmy i usłużny. Pod pozorem dostarczenia Varades’owi rozrywki, zaproponował pierwszy zaprowadzić go do teatru. Wreszcie przysłał lożę,