Marta gwałtownie, lecz zaraz nieco słodszym głosem dodała:
— Nie uszczęśliwia cię to zatem, że mnie znajdują piękną? Skoro cię to nie cieszy, to widocznie jesteś bardzo zazdrosny, albo mnie kochać przestałeś.
Słowa te trafiły do serca Varades’a. Marta mówiła dalej:
— Zresztą, mój drogi, jeżeli nie zechcesz nadal zadawalniać moich potrzeb, muszę sama sobie radzić. Od czasu jak wyszłam zamąż, porobiłam pewne oszczędności. Postaram się więc, aby one na moje potrzeby wystarczyły.
Nie powiedziała, a o czem z łatwością Varades mógł się dowiedzieć, że mogła liczyć na Rajmunda, któremu powierzyła te oszczędności i który szczęśliwie niemi na giełdzie obracał. Varades zdziwiony słowami Marty, nie przemówił już ani słowa. Przez chwilę usiłował jeszcze przekonywać żonę, ale mu się to nieudawało.
Co do Rajmunda, to powodzenie kochanki zaniepokoiło go chwilowo. Obawiał się, że w tej powodzi przyjemności zostanie zapomniany, ale uspokoiły go słowa Marty:
— Pozwól mi działać — mówiła — zaufaj Marcie. Pracuję dla naszego przyszłego szczęścia, zarówno dla miłości, jak i dla majątku. Zresztą, czyż przyjemności, z jakich korzystam, nie zbliżają nas do siebie? Obawiasz się współzawodni-
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/120
Ta strona została skorygowana.