— O! strzeż się! — zawołał — nie przyprowadzaj mnie do ostateczności.
— Czekam, abyś mi dał poznać swoja wolę — odparła równie ozięble.
Varades, którego gniew coraz bardziej wzrastał, ledwie się powstrzymywał. Chodził z jednego końca pokoju w drugi, ściskając rozpaloną głowę rękami. Wreszcie podszedł do żony i rzekł:
— Nie, nie, ty nie doprowadzisz do tego, żeby mnie opuściła krew zimna, którą chcę, którą muszę zachować.
Stojąc, oparł się o kominek i mówił dalej:
— Powzięte przez ciebie nagle postanowienie zerwania pomiędzy nami bliższych małżeńskich stosunków, zmusiło mnie do głębszego zastanowienia się nad przyszłem swem postępowaniem; pragnę bowiem zachować osobistą godność i nie narazić się na śmieszność. O ile mi się zdaje, znalazłem na to środek. Przedewszystkiem muszę cię uprzedzić, że dobiega dwieście lat, jak w rodzinie Varades’ów była kobieta, która objawiła podobne twemu postanowienie; z tą jednak różnicą, że go powzięła nieco wcześniej niż ty, bo w sam dzień ślubu. Utrzymywała, że ja wydano zamąż przeciwko jej woli. Wieczorem zamknęła się na dobre w swoim pokoju. Mąż sądził, że to kaprys chwilowy i ustąpił, spędziwszy noc samotnie. Nazajutrz żona była równie upartą, mąż
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/128
Ta strona została skorygowana.