Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/129

Ta strona została przepisana.

trochę więcej nalegającym; gdy jednak upór ten jej nie zmniejszał się, na trzeci dzień rzekł: „Chcesz moja kochana żebyśmy byli rozłączeni — dobrze. Pozostaniesz więc samą, aż do chwili“...
— A żona? — zapytała Marta.
— Po upływie trzech tygodni ustąpiła. Gdyby nie ta bowiem okoliczność, ród Varades’ów zaginąłby, a pani nie miałabyś zaszczytu widzieć mnie przed sobą.
— Dałby to Bóg! — pomyślała Marta, której twarz pozostawała niezmienioną.
— Zapytywałem siebie — ciągnął Varades — czybym nie mógł użyć podobnego środka. W zamknięciu możebyś się okazała bardziej uległą. Nie chcę jednak używać tak wstrętnego sposobu. Znalazłem lepszy. Odtąd, cokolwiekby mnie to miało kosztować, będziemy żyli stosownie do twego życzenia — każde oddzielnie, mieszkając jednak pod tym samym dachem. Tylko nie weźmiesz mi za złe, że moje ustępstwa zastosuję do twego postępowania. Mówiłaś mi kiedyś, że jesteś w stanie własnemi środkami wystarczyć na osobiste wydatki i zbytki, — rozumiem przez to toaletę, konie, powozy, służbę i przyjęcia jakie urządzasz. Pozwól, że skorzystam z tego. Mam zamiar ograniczyć sposób prowadzenia domu, nie utrzymywać dłużej zwierząt i ludzi, któremi mnie otoczyłaś, umniejszyć wydatki twoje osobiste, zwła-