Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/166

Ta strona została przepisana.

od Rajmunda, bez zwrócenia na siebie podejrzeń.
— Będę pisywać codziennie — rzekła do niego — będzie to moja pociechą, w chwilach odosobnienia i rozdziału z tobą; ty zaś pisz do mnie tylko wtedy, kiedy to uznacz za niezbędnie potrzebne. W tym wypadku adresuj listy na ręce Walentyny. Uprzedzę ją, gdyż jej potrzebować będziey.
— Nie obawiasz się niczego z jej strony? — zapytał Rajmund niespokojnie.
Marta zapewniła go uśmiechem. Rozeszli się.
Nazajutrz i dni następnych, pomimo osłabienia, Marta zmuszała się do wyjścia, pozorując je już to koniecznością przechadzki, już też chęcią rozerwania się. Wychodziła jednak jedynie tylko dla tego, żeby mijając bióro pocztowe, wrzucić tam namiętny list do Rajmunda. W kilka dni później, zmuszona już była nie wychodzić z domu. Nakoniec, z wielką radością Varades’a powiła syna.
Skoro przyszła trochę do siebie, po kilku godzinach spoczynku, życzyła sobie zobaczyć dziecko, które też mamka jej przyniosła. Przyglądała mu się długo, jakby pragnąc odnaleźć w tych jeszcze nieuformowanych rysach jakieś podobieństwo do Rajmunda. Przyciskając go zaś do piersi:
— Skarbie mój! — wyszeptała — jesteś prawdziwem dzieckiem miłości! — A przywoławszy Wa-