Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/19

Ta strona została skorygowana.

teki i zamykała się w swym pokoju na całodzienne czytanie.
Wszystkie dni rekreacyi, tyle pożądane dla koleżanek Walentyny, upływały jej w ten sam sposób, chyba że pan Varades, uradowany jakimś niespodziewanym zyskiem, zaproponował krótką, przejadżdżkę, którą odbywano fiakrem, gdyż koni nie było w pałacu. Wróciwszy z lasku Bulońskiego, Varades notował skrupulatnie wydatki, spowodowane tym nadmiarem przyjemności, rozumie się na rachunek pupilki. — Potem spożywali wspólnie objad w nudach i milczeniu. Wieczorem Walentyna wracała do klasztoru, szczęśliwa że nareszcie uwolniła się od nieznośnego przymusu, ciężącego jej straszliwie przez kilkanaście godzin.
Dzień, który tylko co upłynął, nie był weselszym od innych. Walentyna opuściła swego opiekuna z sercem ścieśnionem, oczyma łez pełnemi, czując swe sieroctwo dotkliwiej niż kiedykolwiek.
Pozostawiony sam sobie, Varades zamknął się w gabinecie i pogrążył w rozmyślaniu nad pewnym projektem, zajmującym go już od wczoraj. Ten pokój nie wyglądał tak smutno jak inne; zastawiony meblami, pochodzącemi z ostatniego stulecia, których jasna barwa rzucała na ściany wesoły odblask — stanowił rażącą sprzeczność z poprzedniemi, prawie pustymi salonami. — Pierwszy rzut oka przekonywał, że wszystkie objawy życia,