czywistości zaś pragnęłam wyjawić mu to, co się działo w mem sercu. Powtarzam ci jednak, że mnie nie zrozumiał. Z tej to właśnie przyczyny powstał gniew we mnie, który w chwili gdy wszedł mój mąż, byłby zgubił mnie niewątpliwie, gdyby nie twoje niespodziewane poświęcenie. Teraz wszystko skończone — ostatecznie skończone. Dzisiejszej nocy dużo myślałam o moich obowiązkach. Poświęcenie się twoje wywarło na mnie wpływ zbawienny, a kołyska syna dokończyła przez ciebie zaczętego dzieła. Powinnaś być szczęśliwą Walentyno, gdyż p. Vilmort jest honorowym, zacnym i szlachetnym człowiekiem. Jestem przekonaną, że przez swe poświęcenie, zyskałaś sobie szczęście całego życia.
Walentyna z zachwytem słuchała słów Marty. Młode jej serduszko w całej pełni napawało się szczęściem miłości, o której aż do tej chwili bez obawy myśleć nie mogła. Marta długo z nią jeszcze rozmawiała. Walentyna posiadała całą naiwność i niewinność właściwą swemu wiekowi. Nie mając najmniejszego doświadczenia, chciała wierzyć i wierzyła we wszystko cokolwiek słyszała. Gdy opuszczała po upływie godziny Martę, żadna chmurka nie zaciemniała jej szczęścia.
— Napiszę do p. Vilmort — rzekła Marta. — Dziś jeszcze przyjdzie prosić o twoją rękę. Przygotuj więc swego opiekuna do tej wizyty.
Walentyna odeszła szczęśliwa.
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/190
Ta strona została skorygowana.