— Kocha go! — wyszeptała Marta, której twarz podczas całej rozmowy jaśniała słodkim spokojem, teraz zaś nabrała wyrazu ponurej rezygnacyi. Nagle zbliżyła się do biórka i napisała list następujący:
„Rajmundzie! Rozmawiałam z Walentyną. Musisz zaślubić ją, jeżeli nie obawiasz się doświadczyć kiedykolwiek strasznych wyrzutów sumienia za to, że shańbiwszy — zabiłeś ją. Kocha cię, i jeżeli się z nią nie ożenisz — umrze.
„Myśl w tych kilku wierszach zawarta da ci poznać mój przyjacielu, nieodwołalne postanowienie, jakie powzięłam. — Kochanka twa umarła. Wiadomość tę, a nawet mogę powiedzieć cierpienie, gdyż wiem, że boleć nad tem będziesz, znieś mężnie.
„Nie znaczy to, bądź pewny, żebym cię kochać przestała. Nie; to samo uczucie, jakiem żywiła wczoraj, mam i dziś dla ciebie. Serce moje jak uderzało dawniej, tak i dziś bije tylko dla ciebie; z powodu jednak ostatniego naszego widzenia się, gdy nie chciałeś usłuchać smutnej rady, jaką miłość ci dyktowała, postawiłeś mię w konieczności, albo naprawienia krzywdy, jaką mimowoli wyrządziliśmy Walentynie, albo przyjęcia na siebie ciężkiej odpowiedzialności za nieszczęście tego niewinnego dziecka. Nie chcę, abyś widząc mnie słabą, zawachał się nad tem, co postanowić należy. To straszne, lecz konieczne zer-
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/191
Ta strona została skorygowana.