wyszło z jego pamięci i przestało zakłucać spokój jego serca. Kochał ją jeszcze, pomimo że w skutek znanych już nam okoliczności i silnego postanowienia, musiał się jej wyrzec. Kochał ją. Trzymając Walentynę w objęciach, miał tamtą przed oczami i strach go ogarniał, skoro musiał przed sobą przyznać, że kochając jeszcze pierwszą, z każdym dniem bardziej przywiązywał się do drugiej. Im większa była ufność Walentyny, im bardziej mu się oddawała z całą prostotą, bez wstecznej myśli, z niewysłowionym wdziękiem młodej kobiety, im częściej widział, że wstyd jej dziewiczy ustępuje pod wpływem pocałunków, im szczersze nakoniec było to przywiązanie ośmnastoletniego serca, tem więcej cierpiał; pomimo bowiem, że dobrowolnie dawał się porywać uniesieniu, w którem szukał zapomnienia, pomimo, że uczuwał w sobie caraz bardziej wzrastająca miłość, ta jednak nie osłabiała w nim bynajmniej poprzedniego uczucia.
Były to straszne przejścia, zatruwające goryczą słodkie rozkosze pierwszych dni małżeńskiego pożycia. Z czasem wreszcie wyrzuty sumienia ucichły; wspomnienie Marty zacierało się coraz bardziej, a obraz jej przedstawiał mu się od czasu do czasu, jakby z po za chmur. Rajmund nie zapominając jej zupełnie, mógł już z pewnego rodzaju spokojem patrzeć w przyszłość. Nabrawszy przekonania, że tylko w tem szczęściu,
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/198
Ta strona została skorygowana.