Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/211

Ta strona została przepisana.

Podobne sceny codzień miewały miejsce; nie woluo mu nawet było cierpieć. Wtedy uchodził z zamku, a udając się na piaszczyste wybrzeża, zamyślał albo pozwolić się porwać przypływającemu morzu i na dnie fal pogrzebać wraz z ciałem wstyd, który go przygniatał, — albo rzucić się do nóg Walentynie, otworzyć przed nią serce i błagać, aby z nim uciekła i tym sposobem wyrwała go z tego pełnego hańby życia!
Były to jednak dwie ostateczności, w wyborze których ciągle się wahał; zresztą instynkt zachowawczy, chęć niezakłócenia spokoju otaczających go osób, naprowadzały go wkrótce na spokojniejsze myśli. Przypominał sobie wielu znanych ludzi, bohaterów skandalu, którzy będąc żonatymi, utrzymywali z wielką wspaniałością kochanki, a myśl, że nie sam tylko na świecie jest występnym, zdawała mu się winę jego zmniejszać. Powracał wtedy do zamku i poddawał się znowu pod jarzmo zgubnych i niezdrowych upojeń, jakich doznawał w tej podwójnej miłości.
Lecz to jeszcze nie wszystko. Marta przyzwyczajona do zbytkownego życia, niechcąc zwierzać się ze swemi potrzebami mężowi, była nieraz w pieniężnym kłopocie. Wówczas przez pamięć na dawne przywyknienia, zwracała się do kochanka, który jej wspaniale z pomocą przychodził. Ale ponieważ posiadał tylko ma-