Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/215

Ta strona została skorygowana.

wienie się dziecka, które uważał za swoje, sprowadziło między nim i żoną, jaką taką zgodę. Odtąd Marta zajęła u małżeńskiego ogniska opuszczone dawniej miejsce, a mogła go zająć bez przeszkody, gdyż zazdrosny przed ślubem Rajmund, nie był nim teraz. Napozór więc najzupełniejsza zgoda panowała między Martą i mężem. Varades nie znajdując już wokoło siebie takich jak dawniej powodów do gniewu, nie mogąc jej zarzucić rozrzutności, która w początkach ich związku tyle mu przykrości sprawiała, zadawalniał się uczuciem żony w tym stopniu, w jakim mu je ofiarowywała. Była w jego oczach jedynie matką jego syna. Nazwa ta nawet była dla niego więcej szacowniejszą, niż uczucie jakiego dawniej doznawał. Nakoniec kochał syna całą siłą swej duszy, tak mało na wszelkie uczucia wrażliwej. Miłość ta i szczęście, jakiego doznawał na widok rozwijania się tej małej istotki, czyniły go słodkim, czułym i wyrozumiałym. Marta przywiązywała tak wielką wagę do spokoju w jakim żył mąż, że starała się usilnie, aby mu go nic zakłócić nie mogło.
A jednak nie czuła się szczęśliwą, gdyż właśnie dziecko to było największą tych dwojga winnych karą. Pamięć o nim wyciskała nieraz z oczu Marty gorzkie łzy boleści. Mała istotka nie miała jeszcze dwóch lat skończonych i zaczynała zaledwie wymawiać pierwsze wyrazy,