Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/217

Ta strona została przepisana.

będzie w stanie wpoić weń zasady tego, co wielkie, piękne i szlachetne? Czy nie zrobi zeń istoty samolubnej, jak sam, a o czem z dumą, zwykł mawiać.
— To moja krew — szeptał Rajmund z westchnieniem — to owoc naszej miłości, a ja nie mam żadnego nad niem prawa. Przeczuwam męki, jakie mi przyszłość przez niego gotuje, a zapobiedz im nie jestem w stanie!
Mógł je z łatwością przewidzieć; despotyzm bowiem Varades’a dawał się już odczuwać w tysiącznych szczegółach życia domowego. Łatwo można było odgadnąć, że wpoi w dziecko zasady, któremi sam kierował się przez całe życie.
Pewnego dnia, przy ostatnich promieniach zachodzącego słońca, dziecię bawiło się na tarasie wobec całej rodziny zgromadzonej na obiad. Wtem u ogrodowej furtki zatrzymał się mały żebrak. Marta wzięła syna na rękę, włożyła w każdą z ręczek po jednym sou i rzekła:
— Chodź moje maleństwo. Damy to biednemu.
X trzymając na rękach dziecię, które uśmiechało się wymawiając jakieś wyrazy, zbliżyła się w stronę furtki. Varades zrozumiał jej zamiary; powstał z miejsca, a szybkim krokiem zabiegając drogę, rozkazał oddalić się żebrakowi.
— Czy lękasz się, żeby syn nasz w dwudziestym roku nie był zamało rozrzutnym? — zapytał