Ta strona została skorygowana.
osłupiałej Marty, a zwracając się do dziecka, dodał z uśmiechem:
— Chowaj dobrze te pieniądze mój malutki, chowaj dobrze.
Rajmund powstrzymał się od wybuchu gniewu i ścisnął tylko pięści. Walentyna dostrzegłszy to, sądziła, że zostawał pod wpływem oburzenia, jakiemu i ona uległa. Podbiegła ku niemu chcąc go uspokoić i powstrzymać.
Podobne zdarzenia nie były rzadkie. Dowodziły one jasno, że jeżeli kształcenie tej niewinnej istotki, pozostanie w rękach Varades’a, Marta i Rajmund będą w przyszłości ubolewać nad jego skutkami.
Taka była sytuacyja pod koniec lata. Do Paryża powrócono w pierwszych dniach listopada.