Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/230

Ta strona została skorygowana.

Myśli jej tak się zmieniały, że wkrótce zaczęła się śmiać ze swego poprzedniego strachu i obawy.
— Byłam szaloną, mówiła. Dla czegożby nie miał mnie już kochać? Czyż jestem mniej piękną, niż przed pół rokiem? Czy trzy dni temu nie miałam go jeszcze u nóg swoich? Związek nasz jedynie śmierć rozburzyć jest wstanie!
A uchwyciwszy się tej nowej nitki nadziei, zatrzymała się przed ustroniem w Neuilly. Siedząc w powozie zauważyła po za sztachetami spacerującego w ogrodzie Rajmunda. Otworzyć drzwiczki, wysiąść, zapłacić dorożkarza, i pobiedz do kochanka — było dziełem jednej chwili.
— Kochasz mnie jeszcze? zapytała nagle. Tej nocy zwątpiłam o tobie. Nie opuszczaj mnie jeśli nie chcesz umrzeć i mojej śmierci nie pragniesz!
Mówiąc to unosiła się: twarz jej była w ogniu a oczy rzucały błyskawice. Rajmund, który na kilka dni przedtem robił plany ucieczki, spojrzał zrozpaczony wokoło.
— Uspokój się — szeptał błagalnie — Walentyna jest tam.
I ukazał na pierwszem piętrze domu okno od pokoju żony, która spoczywała jeszcze. — Lekarz zalecił jak największe starania, gdyż stan Walentyny może przybrać groźne rozmiary. Rajmund w krótkości uwiadomił Martę o szczegó-