Podczas gdy życie szczupłej garstki wybranych snuje się nieprzerwąnem pasmem uciech i pomyślności — dla innych (których liczba stokroć większa) zachowuje same gorycze i zawody.
Nieszczęśliwy, do którego teraz śpieszył Varades, dźwigał na swych barkach brzemię, zbyt ciężkie dla pojedynczego człowieka; doznał bowiem wszystkich klęsk ruiny majątkowej, powolnej ale nieuchronnej, stracił jednocześnie całe swe mienie i żonę, którą, kochał gorąco — a potem z ciężkim smutkiem musiał patrzeć na młodość, na rozkwitającą piękność córki, nie mogąc dać jej żadnej uciechy, żadnej z tych przyjemności, jakich dostarcza tylko bogactwo, o którem śnił zawsze dla niej napróżno. Od lat dwudziestu, to jest od dnia utraty majątku, pracował wytrwale i gorliwie, lecz nie mógł więcej zarobić nad to, co wynosiły wydatki domowe. Nie będąc w możności dać córce posagu, ani wprowadzić jej w świat, gdzie znalazłaby z łatwością bogatego męża — Paulet przechodził ciągle straszne ojcowskiemu sercu męki