Ta strona została skorygowana.
Wówczas Varades rzekł doń przytłumionym, lecz pełnym oburzenia głosem:
— Liczę na pana, że mi dopomożesz do oczyszczenia się z zarzutu. Możesz pan rozgłaszać, że o niczem nie wiedziałem, że nic nie podejrzewałem, a ja mej niewinności dowiodę, gdyż zemsta moja musi być głośną.
— Miej pan litość nad niemi — wtrącił bankier.
— Sam jestem sędzią i sam wydam wyrok, na jaki zasłużyli — odparł stanowczo Varades.
I powziąwszy widocznie jakieś postanowienie, zeszedł prędko ze schodów gmachu giełdowego, wsiadł do czekającego na placu powozu i wydał gwałtowny rozkaz zawiezienia się do pałacu. Przestraszony woźnica tak nieostrożnie uderzył batem konie, że te poskoczyły jak szalone.