Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/247

Ta strona została przepisana.

dłodze przedmiotach z wzrastającym coraz bardziej gniewem; wreszcie wyszedł i udał się na podwórze, gdzie stosownie do wydanego rozkazu czekał nań powóz. Wstąpił do pokoju odźwiernego i rzekł:
— Jeśliby pani Varades wróciła wcześniej, zamkniesz przed nią drzwi tego domu — wypędzam ją! Noga jej nie powinna tu postać!
Pozostawiając w osłupieniu służbę, wsiadł do powozu i kazał się wieść do Neuilly; pilno mu było ujrzyć Walentynę. Była może czwarta godzina skoro tam przybył. Zastał ją na dole zajętą robotą dla dziecka, które za kilka miesięcy miało się urodzić. Z całą rozkoszą oddawała się temu tak przyjemnemu dla każdej kobiety zajęciu. Walentyna, pomimo że nieco przybladła, była zachwycającą. — Wdzięk Walentyny zrobił na Varades’ie tak silne wrażenie, iż zaczął żałować, że niema dwudziestu lat mniej, aby zaskarbiając łaskę wychowanki, wywrzeć zemstę w właściwy sobie sposób. Wszystko naokół oddychało szczęściem i spokojem. Przez duże okno w padały promienie zimowego słońca i odbijając się na złoceniach mebli, dawały blask niezrównany.
Na widok Varades’a, Walentyna podniosła się z uśmiechem; zbliżywszy się doń, nadstawiła czoło do pocałunku. Nagle jednak, domyślając