niepewności, niepokoju o dalszy los dziecka — a zarazem dręczył się widokiem smutnych, jednostajnych dni tego młodego życia, płynącego w ubóstwie, i samotności. Ale ta męczarnia zwiększyłaby się jeszcze stokroć razy, gdyby mógł odgadnąć panujące w sercu Marty uczucia ponurego smutku i gorzkiego rozżalenia.
Wychowana, z wielką czułością, ale nieoględnie, Marta pojmowała tylko szczęście, oparte na bogactwie. — Mając upodobanie w przepychu, zbytku, nie mogła im dogodzić. Stąd każda przechadzka z ojcem po ulicach miasta, zadawała jej tysiączne męki i upokorzenia z zazdrości. Tę zazdrość budził w niej widok kobiet, zbytkownie postrojonych, rzucających przechodniom, z głębi wytwornych pojazdów, spojrzenia obojęte lub dumne; widok żon, wspartych na ramieniu młodych, majętnych mężów.
Wówczas przeklinała swoje przeznaczenie i tę mierność w jakiej żyć musiała. Sądziła że piękność, wrodzone upodobania, rozwój umysłowy — nadają jej prawo żalenia się na los nienawistny, który ją umieścił tak nizko. — Ale nikt nie podejrzywał tych sarkań potajemnych, tych tłumionych wybuchów gniewu i goryczy. Kryła je starannie, bądźto przez miłość dziecięcą, bądź przez wrodzoną dumę. Nigdy nikt, nawet ojciec, nie dostrzegł na jej twarzy śladów wewnętrznej burzy, bolesnego niepokoju serca. — Ani słówkiem, ani
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/25
Ta strona została skorygowana.