Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/250

Ta strona została skorygowana.

— Jest to nawet bardzo naturalne — zawołał Varades — jesteś młodą, piękną, posiadasz wszystkie przymioty. Gdybyś chciała korzystać z okoliczności, moglibyśmy łatwo wywrzeć swą zemstę; gdybyś zaś pragnęła zapomnieć zniewagi i przebaczyć, przyszłoby ci może bez trudu męża do siebie przywiązać. Możesz się pocieszać nadzieją, lecz w moim wieku nic mi nie pozostaje jak tylko zemsta. Ach! cała dusza moja przepełniona nienawiścią dla burzycieli szczęścia mego. Nie ubolewam nad niewiernością żony, lecz nad mem sponiewieraniem i zbezczeszczonem ojcowstwem. Dziecię, które nazywałem mojem, jest dzieckiem twego męża.
Tu dał się słyszeć jęk Walentyny, która łkając głośno, wylewała łzy gorzkie. Straszna myśl, że Rajmund otaczał Martę temi samemi co i ją pieszczotami i pocałunkami, że takie same składał przysięgi, rozdzierała jej serce. Czuła, że to była rana nieuleczona — stanowczy cios zadany miłości. Kochając, mogła przebaczyć, lecz zapomnieć nie była wstanie. Jakimkolwiek sposobem postarałby się Rajmund naprawić wyrządzone złe, między nim a nią stałoby zawsze straszne wspomnienie wiarołomstwa. Widziała życie swe zmarnowanem i złamanem na wieki, a logicznie rozumując, oskarżała nietylko Rajmunda, lecz i Varades’a, który był zwiastunem tego nieszczęścia.