Po odjeździe Varades’a pozostawała długo bez czucia na jednem i tem samem miejscu, płacząc i wzdychając bez względu na prośby pokojówki, która nie znając powodu umartwienia, starała się ją uspokoić. Nadszedł wieczór i przyniesiono lampę. Przy jej świetle Walentyna spostrzegła na stoliku zapomniane przez Varades’a owe fatalne listy. Nie chciała ich czytać przy opiekunie, lecz gdy się znalazła samą, przemogła w niej ciekawość poznania języka, jakim przemawiali do siebie kochankowie. Teraz, gdy już żadnej pociechy nie spodziewała się doznać, pragnęła zmierzyć całą okropność zbrodni! Oddaliła więc służbę, a pozostawszy sama wyciągnęła rękę po listy.
Otwierając je ze drżeniem, czytała jedne po drugich. Wszystkie były pisane gorączkowo i tchnęły żarem miłości. Niestety! z łatwością mogła się teraz przekonać o niegodnym charakterze Marty. Wstrętne kłamstwa, z któremi się zapoznawała, oburzały ją. Porównywając daty listów