Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/254

Ta strona została skorygowana.

przekonała się, że często przychodząc wprost od Marty, obsypywał ją pieszczotami, jakich przed chwilą nie szczędził dla tamtej. Niektóre zdania wywoływały rumieniec wstydu na jej lica. Jednych nie rozumiała, inne były aż nadto jasne. Przejęta wstrętem i strachem widziała przed sobą otchłań zepsucia. Wzrok jej zatrzymywał się na okropnych szczegółach; troska miłości i troska pieniędzy szły ręka w rękę, stanowiąc treść korrespondencyi, w której walczyła o lepsze przewrotność Marty z podłością Rajmunda! Listy jego pisane po ożenieniu, nosiły niekiedy na sobie ślady wyrzutów sumienia i żalu; były to jednak rzadkie przebłyski światła, wśród ciemnych rysów charakteru tych dwojga dusz zepsutych.
Doszedłszy do ostatniego wiersza, nie mogła się oprzeć instyktowemu uczuciu odrazy i strachu. Gwałtownym i pomimowolnym rzutem ręki rzuciła wszystkie listy w kominek, gdzie w jednej chwili pochłonęły je płomienie. Była to rzecz kilku sekund. Równocześnie prawie weszła po rozkazy służąca. Godzina, w której Rajmund zwykł był powracać do domu, dawno już przeszła. Obiad był na stole.
— Nie będę dzisiaj jadła — rzekła Walentyna. — Idę do swego pokoju; powiesz panu, że byłam cierpiąca i że śpię.
Powiedziawszy to, opuściła salon, przeszła