Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/255

Ta strona została przepisana.

kilka schodów, prowadzących do jej pokojów, zadowolona z opóźnienia się męża i zamknęła się rozmyślając nad tem, jak go przyjmie. Wkrótce jednak zaczęła znowu płakać. Przepełniona dotychczasowem szczęściem, nie mogła w żaden sposób uwierzyć w tak straszną rzeczywistość. Nie; zdawało się jej, że to być nie może, że to jest tylko sen okropny. Zdawało się jej, że śpi, lecz skoro się obudzi, odetchnie swobodniej i śmiać się będzie z doznanego wzruszenia i próżnej obawy. Niestety! nieszczęście było aż nadto rzeczywiste! Gdziekolwiek zwróciła oczy, szukając pociechy i nadziei, wszędzie znajdowała próżnię bezdenną, jaką tylko śmierć lub zdrada tkliwą duszę otoczyć może.
Przypominała sobie wybitniejsze szczegóły dwóch ubiegłych lat małżeństwa, podróż do Hiszpanii, początek owych dni, w których słońce i szczęście świeciło im tak jasno i kiedy sądziła, że im tak na wieki przyświecać będzie. Przypominała sobie owe długie przechadzki pośród drzew cienistych — przyciszonym głosem wymawiane przysięgi — i cały świat, który z zazdrością zdawał się patrzyć wówczas na jej szczęście! Wszystkie te słodkie wspomnienia, stanowiące dotychczas szczęście całego życia, przejmowały ją dziwnym jakimś strachem. Owe dowody miłości, zapewnienia wierności, były tylko złudzeniem, były kłamstwem!...