Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/274

Ta strona została przepisana.

pełnym jadu nienawiści. Wreszcie rzekł z wysileniem:
— Mogę jednak oddać w twoje ręce część tego, co posiadam.
— Ja nic nie potrzebuję! — zawołała Walentyna.
— Będzie to dla mego syna. Jesteś-że wreszcie pewną, że on nie roztrwonił całego twego majątku? żona moja wydawała więcej niż miała odemnie. Sądziłem zawsze, że otrzymywane przez niektórych z jej przyjaciół zyski na giełdzie, szły na pokrycie zbytkownych wydatków. Teraz jednakowoż nabrałem pewności, że wspaniałomyślnym ofiarodawcą był Rajmund. Jesteś więc może zrujnowaną, gdyż z pewnością od chwili małżeństwa nie znasz stanu swego majątku. Tak jest, miłość i ciebie popchnęła do wielu niedorzeczności; twój błąd jednak łatwo można usprawiedliwić, ale mój...
Uniesiony gniewem, zerwał się nagle z krzesła — Walentyna wyciągnęła ku niemu ręce. Uspokoił się. Poszedł ku żelaznej kasie przymocowanej do muru w kącie pokoju, a otwierając ją z pewnem wahaniem, gdyż osłabiona pamięć nie pozwalała mu na razie przypomnieć tajemnicy zamku, wydostał pugilares, wyjął zeń paczkę papierów i rzekł:
— Tu są różne rewersy, akcyje i bilety bankowe — razem trzy milijony. Jest to piąta część