Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

rzenie w swoim przyszłym opiekunie. Nieodpowiadając, skłoniła się. Chociaż zmięszany, Varades zdobył się na słów kilka:
— Znajdziesz pani zawsze we mnie oddanego ci i wiernego przyjaciela.
— Racz pan nie wątpić o mej wdzięczności...
Marta nie skończyła i pobiegła do ojca, który upadł na poduszki, wyczerpany wysileniem, Pochyliła się ku niemu i usłyszała ostatnie słowa:
— Umieram z rozkoszą!
Konanie trwało dwie godziny. Marta, Varades i ksiądz nie opuszczali już Pauleta do ostatniej chwili. Varades nie chciał oddalić się przededniem. Obiecawszy powrócić, opuścił dom, unosząc z wrażeń, których doznał, niczem niezatarte wspomnienie i pozostawiając Martę pogrążoną w boleści niemej i głębokiej. Niema duszy, któraby się nie ugięła wobec śmierci ukochanej istoty. Marta, pomimo mocy charakteru, przygnębiona wzruszeniem, zmęczona, doświadczała cierpień, jakich w podobnych chwilach doznają nawet najwięcej zahartowane dusze.