Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/40

Ta strona została przepisana.

bogaty, Marta uboga... Znał potęgę złota. Pan losu sieroty, ponieważ mógł podług swej woli popchnąć ją w nędzę lub wstrzymać od niej, mógł w zamian za swe dobrodziejstwa wymagać ofiar, po za któremi nie pozostawało mu nic do życzenia. Oto jakie zgubne myśli zrodziły się w jego głowie. Tym sposobem powziął postanowienie uczynić Martę swoją kochanką a nie żoną, aby zaspokoić żądze, nie krępując swej niezależności i być w stanie zerwać te wątłe więzy, gdyby był oszukiwanym. Takie było jego ostatnie postanowienie. Lecz nie dosyć było powziąć takowe; trzeba było je wypełnić. Było to nowe dlań źródło trosk i niepokojów. W sprawach tego rodzaju zbywało mu na doświadczeniu. Pojmował jednak, że nie należy działać pospiesznie, aby nie zrażać Marty przez wykazanie zbyt nagłe swoich zamiarów; że wypada pozyskać naprzód jej zaufanie i rozbudzić w niej powoli tkliwsze uczucie, oczekując chwili, aż traf szczęśliwy popchnie ją w jego objęcia. Tym sposobem powstała myśl sprowadzić ją do swego domu i umieścić przy sobie.