twej wychowanki, — znajdziesz pan we mnie przyjaciółkę zdolna do poświęcenia bez granic.
Varades pochłaniał słowa Marty z coraz więcej wzrastajacem wzruszeniem. O ileż jednak wzruszenie to spotężniało, skoro nagle, z chwilą gdy Marta mówić przestała, spostrzegł, że się znajduje u jej nóg, że trzyma jej ręce w swoich, skoro uczuł słodki oddech ust Marty na swojem czole. Czując w swych rękach miłe i ciepłe dotknięcie kobiety, która tyle różnorodnych pragnień potrafiła w nim wzbudzić, zadrżał silniej jeszcze niż przedtem. Jednem nierozważnem słowem, pocałunkiem złożonym na tych ukochanych rączkach, poruszeniem ust, mógł postradać wszystko, gdyby nie przestrach jaki go przejął, ujrzawszy zwrócony na siebie wzrok Marty z wyrazem smutku i zdziwienia. Otrzeźwiony tem spojrzeniem, przyszedł do siebie, przywołał całą krew zimną; powstał powoli i podziękował Marcie za to, że zechciała przyjąć jego ofiarę; wreszcie wymówiwszy się zajęciami, odszedł pieszo do domu, starając się uśmierzyć gorączkę, która go pożerała.
Nazajutrz Marta udała się do pani Vilmort, aby ją uwiadomić o zaszłej w jej życiu zmianie. Było to oddanie należnego hołdu zaufaniu. Pani Vilmort ucieszyła się jej szczęściem, obsypała ją serdecznemi macierzyńskiemi pieszczotami, nie
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/49
Ta strona została skorygowana.