W kilka dni później, Marta zamieszkała w pałacu Varades’a. Walentyna de Chantocé, uprzedzona przez opiekuna, że w Marcie znajdzie przyjaciółkę i siostrę, od dwudziestu czterech godzin wyczekiwała jej z niecierpliwością. Pierwsze spotkanie się dwóch kobiet pełne było wylania się i zwierzeń. Pokochały się z wejrzenia i przyrzekły kochać się zawsze.
W opuszczonej od wielu lat części pałacu, Varades przygotował dla Marty mieszkanko, złożone z dwóch pokoi z przedzielającym je salonikiem. Człowiek ten, po raz pierwszy stał się rozrzutnym. Nie znajdował nic, coby było dość pięknem i mogło posłużyć do ozdoby przybytku, który miała zamieszkać jego ubóstwiona. Przedewszystkiem pragnął, aby się przy nim czuła szczęśliwą. Nie opuścił w jej otoczeniu niczego, co było godnem piękności Marty: były tam drogie obicia, pyszne dywany, kosztowna porcelana, artystyczne wyroby z bronzu i pełne kwiatów żardinierki. Część tego zbytku dostała się w podziale i Walentynie, gdyż Varades, chcąc ukryć w głębi serca to, że tylko jednej pragnął się podobać, obchodził się jednakowo z obiema młodemi dziewczętami. Powiększył liczbę sług; w opróżnionej oddawna stajni stanął koń angielski; do wozowni wtoczono powóz. Sąsiedzi, których ciekawość ciągle była podbudzaną, sądzili, że czyni to wszystko w przystępie jakiegoś szaleństwa.
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/51
Ta strona została skorygowana.