w celu otrzymania odpowiedzi od Marty i napawania się jej cudownym głosem.
Ileż razy, podczas tych zebrań wieczornych, rozżarzających coraz bardziej jego miłość i napełniających umysł coraz to nowemi wrażeniami, ileż razy, jedynie tylko obecność Walentyny powstrzymywała go od rzucenia się do stóp Marcie! Jedynie to dziecię chroniło go od następstw, mogących wyniknąć wskutek jego uniesień i powstrzymywało wymykające się z ust jego wyznanie.
Wszystkie jawne oznaki miłości i walki wewnętrznej Varades’a, uchodziły niepostrzeżenie przed wzrokiem nieznającego namiętności piętnastoletniego dziewczęcia, które chociaż nie było zainteresowane w tym sercowym dramacie, jaki się w jego oczach, ale bez jego wiedzy odgrywał, miało jednak następnie przyjąć w nim udział. Padające na Martę spojrzenia Varades’a, podniecane coraz bardziej wzrastającą zmysłowością, przechodziły przezeń niepostrzeżone, nie wzbudzając bynajmniej w młodej wyobraźni nieuczciwych podejrzeń, niepokojących czystość duszy niewinnej.
Każdy, ktoby mógł obecnie zajrzeć w głąb duszy Varades’a, zdziwił by się niezmiernie niepokojem i brakiem stanowczości, jaki w niej zapanował. Chcąc i mogąc nawet z łatwością oddalić Walentynę, nie śmiał tego czynić. Pragnął gorąco, i obawiał się zarazem, pozostać z Martą sam na sam. Cóżby jej w takim razie powie-
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/55
Ta strona została skorygowana.