Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/63

Ta strona została przepisana.

na, on odgadując w niej potrochu przyjaciółkę Marty Paulet, o której z zapałem wspominała mu matka.
— Otóż go masz — zawołała pani Vilmort.
Marta zobaczyła dwudziestoośmio letniego, o czarnych włosach, ładnych oczach, wysokiego, szczupłego i eleganckiego młodzieńca. W jego postawie znać było staranne wychowanie matki i nabyte w podróżach wykształcenie.
— Pozwól mój synu — rzekła pani Vilmort pocałowawszy go — że cię przedstawię tym paniom.
Rajmund ukłonił się.
Nastąpiła chwila milczenia i zakłopotania, którą Rajmund przerwał zapytaniem zwróconem do Walentyny:
— Zdaje mi się — rzekł — że przeszkodziłem pani w zabawie, gdyż o ile mogłem zauważyć, tam na trawniku bawiłaś się pani doskonale.
— Ta koza chciała się dobrać do cukru ukrytego w mej kieszonce — odparła Walentyna, zarumieniwszy się.
Następnie Rajmund zwrócił się do Marty i rzekł:
— Czy pani przypomina sobie, że przed dziesięciu laty miałem przyjemność ją spotkać?...
— Rzeczywiście, przypominam to sobie. Pan towarzyszyłeś raz matce, podczas odwiedzin jej u mego ojca.