człowieka, o którym mowa? — rzekł nareszcie Varades.
— To obojętne — zawołała Marta, nie mogąc dłużej zapanować nad gniewem; — człowiek ten jest godnym mnie! Na teraz zbytecznem byłoby wymieniać jego nazwisko. Nie chcę jednak nic bez pańskiego pozwolenia postanowić. Czy pan niemasz nic przeciwko temu, żebym poszła zamąż?...
— Bezwątpienia, przykro mi będzie, że dom mój opuścisz. Jednak dodaję, że w zamążpójściu twem nie znajduję nic, coby mi się mogło niepodobać. Przedewszystkiem jednak, chciałbym wiedzieć o kim mowa. Czy ten, za którego mają cię wydać, jest młody? czy bogaty i czy kochasz go?
— Dowiesz się pan o tem, gdy pora właściwa nadejdzie. Teraz wiem już czego pragnęłam; głębiej się tylko nad tem zastanowię.
— Pomówiemy jeszcze o tem, skoro po zastanowieniu się, poweźmiesz jaki stanowczy zamiar.
Marta więc nie dowiedziała się nic pewnego. Wyszła gwałtownie, rozgorączkowana, niezadowolniona z siebie samej i z Varades’a, gniewając się za pomyłkę, jakiej od tak dawna ulegała. A jednakowoż tylko miłość z jego strony mogła jej wytłomaczyć te wszystkie zdarzenia i okoliczności, jakie ją w ten błąd wprowadziły. Jeżeli Varades jej nie kochał — dlaczegóż wówczas ukląkł u jej nóg, błagając, aby w jego za-
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/71
Ta strona została skorygowana.