to! Przystrójcie nasze znikome osobistości w jedwabie, aksamity, owe dziwaczne kamizelki, pozłacane przepaski, fałszywe włosy, wstążki i pióra śmieszne fryzury, perły i dyjamenty; narzućcie na nie najbardziej rażące kolory; otoczcie dymem kadzideł i światłem słońca, niby złotym blaskiem przedzierającym się przez liście drzew — a będziecie mieli pojęcie o tej śmiesznej maskaradzie ludzkiej widownią której przedstawia lasek buloński.
W rok po swojem zamążpójściu, Marta Varades nie brała jeszcze udziału w rozkoszach zgubnej tej atmosfery. Ona nie należała do tego świata; świat ten jej nie znał. W smutku, szukając samotności, chodziła tylko do lasku bulońskiego zrana około 10-ej godziny, kiedy jej mąż przyjmował interesantów i załatwiał swoje czynności.
O tej właśnie porze, na wiosnę, lasek buloński przedstawia się bardzo uroczo. Kurz i słońce nie pozbawiają jeszcze do reszty powietrza nocnej świeżości. Lekkie, różnorodne pyłki mgły unoszą się po nad wodą między drzewami. Spacerujących mała liczba.
Pewnego razu, o podobnej dnia porze, kareta zawiozła Martę na lewy brzeg jeziora. Wysiadłszy tam, zaszła w głąb akacyjnej alei, która prowadzi do madrytskiej bramy. Chodziła długo; za nią postępował zdaleka lokaj. Marta była w spacerowem ubraniu: krótka suknia, mały płaszczy ściągnięty w pasie, trzewiki na wysokich obcasach
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/86
Ta strona została skorygowana.