W rok po ślubie, Marta uważała się za najnieszczęśliwszą z kobiet. Nie czując do Varades’a nic — okrom odrazy, wyszła za niego jedynie, żeby zostać bogatą. Owóż nadzieje jej się nie ziściły. Bogactwo nie zrobiło ją szczęśliwą.
Marta nie potrzebowała długo żyć ze swym mężem, aby go poznać i przekonać się, że o ile miał nikczemne serce, o tyle i umysł posiadał ograniczony. Szlachetności, ambicyi, napróżnobyś w nim szukał. Jedynym celem jego życia, było powiększenie majątku. Nikczemne sposoby i szacherki, jakiemi posiłkował się dla dojścia do tego celu, utrzymywały jego umysł w nizkich i ciasnych sferach podłej spekulacyi. Marta próbowała go oderwać od tych zajęć; ale było to to samo, co chcieć, żeby słup zaczął chodzić. Człowiek ten lubował się w najbrudniejszej sferze z prozy życia. Nie był zdolny przejąć się żadną szlachetną sprawą. Wielkie ideje, które poruszają całym światem, nie robiły na nim żadnego